Bylismy w Arequpie. No i tyle. Zobaczylismy ozdobny Plaza del Armas (plac glowny), z piekna biala katedra, palmami, wulkanem w tle. Zjedlismy sniadanie przy fontannie. Pokrecilismy sie po waskich i dosc ciemnych uliczkach. I ucieklismy.
Nie mielismy sil wyciagac aparatu z torby, dochodzimy do siebie po Colce. Marcinowi sie miasto nie podobalo, ja uwazam, ze i owszem, ladne. Tylko glosno i tloczno, i jestesmy brudni i zmeczeni....
jedziemy na ulrop nad jeziorko Titicaca....:)