Geoblog.pl    brudasynawczasy    Podróże    brudasy w ameryce    Cusco (again and again.....) & (Masa Kiczu (mw))
Zwiń mapę
2009
05
lip

Cusco (again and again.....) & (Masa Kiczu (mw))

 
Peru
Peru, machu picchu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12662 km
 
wedlug wszystkich znakow na niebie i ziemni, inkaskich przepowiedni, ukladu planet i fusow w kubku po herbacie z koki - dzis zegnamy sie z Cusco definitywnie

powstrzymac nas moze tylko kradziez bagazu, pan policjant jak sam aniol, atak sfory psow, zemasta tupaca amaru albo wieczne strajki lokalsow na glownych drogach czyli sprawy, ktore zdazaja sie tu regularnie

damy rade (jestem pewien na 50% a w Peru to jakby znaczylo prawie-ze-na-pewno-szefunciu)

jedziemy spotkac sie z ziomkiem z kanady, z ktorym to zanuzymy sie w kanion Colca na kilka dni (okazuje sie, ze wcale nie jest najglebszy). (kanion nie ziomek).
po ostatnich wycieczkach trekkingi nam nie straszne, przed komarami i wscieklymi malymi muszkami kryjemy sie pod warstwa brudu i DET (95% - roztapia plastikowe butelki i rozpuszcza farbe), jestesmy juz po imieniu z naszymi obtarciami i odciskami, wciaz nie mamy mapy (sytuacja beznadziejna - nie chce nam sie isc do sklepu),

marta pisze o Maczu Kiczu wiec nie bede sie jej tam wtranzalal - napisze tylko:
- jest mniejszy od naszych poprzednich ruin ale widac duzo wiecej kamieni wiec wszyscy sie tym podniecaja (drogie ziomki - ponad 90% to wspolczesna rekonstrukcja)
- jest to maszynka do wyciagania kasy od bialasow - znajduje sie tylko kilkadziesiat kilometrow od Cusco (w lini prostej) ale: dotarcie tam autobusem jest utrudnione i bardzo zawile (choc tanie) i czasochlonne wiec trzeba wziac grubiutki portfel do biura turystycznego, ktora najpewniej wpakuje cie do pociagu (50-300 $ w jedna strone) i powie, zebys wzial jeszcze troche kasy ze soba po miescowosc pod Maczu jest droga. bardzo droga...
- miescowosc pod Maczu nazywa sie Aguas Calientes i jest bardzo drogim zadupiem (przepraszam - ponioslo mnie). jest to chyba jedyny przypadek miasteczka gdzie glowna aleja ida tory kolejowe (samochodow zero), dojechac sie tu da tylko pociagiem
- placi sie slono i sie jedzie pociagiem 5 godzin (peruwianczycy nie lubia tuneli - pociag jedzie wylacznie objazdem) albo sie nie placi - dojazd zajal nam troche wiecej czasu nic pociag ale 10$ w jedna strone to jakby na otarcie lez)
- zeby dojsc z wioski do ruin mozna zaplacic 7$ i podjechac autobusami (skad one sie tu wziely? - pewie przyjechaly pociagiem) albo isc na piechote - przewyzszenie 400 metrow wiec max 1,5h). zjechac do wioski tez mozna. tez za 7$.
- dziennie do tejze pieknej kupy kamieni przybywa min 1000 osob, placa slono za bilet (20$ studencki, 40$ reszta) i ida zwiedzac. wg moich matematycznych wyliczen daje to mas-o-menos 30.000$ dziennie x 30 x 12 = 10800000$ rocznie. niezly biznes - 99% kasy idzie do Limy i juz nigdy nie wraca. kasa za bilety na pociag, a to jest duuuuzo wiecej kasy bo prawie wszyscy wala tym pociagiem nie trafia do Limy, - pociag nalezy do firmy z Chile, ktora robi zloty interes - zero wydatkow na reklame, zero nakladow - tylko koszty utrzymania i trzepia kokosy na interesie, ktorzy nakrecaja samodzielnie peruwianczycy. no po prostu bajka
- nikomu nie zalezy na wybudowaniu drogi... Lima sie cieszy bo ma duuuzo pieniedzy bez kiwniecia palcem, agencje turystyczne sie ciesza bo dojazd na wlasna reke jest dla gringos na tyle zawily ze wiekszosc rezygnuje jak uslyszy opis (6-8 godzin, 3-4 przesiadki + 11 km z buta po torach), lokalni sie ciesza bo moga sprzedawac wszystko 4x wiecej niz jest warte, Chile cieszy sie szczesciem Peru
- widzialem tablice informacyjna, na ktorej ministersto kultury dumnie oglaszalo, ze w latach 2007-2010 zostana dofinansowane prace archeologiczno-rekonstrukcyjne fundowena w 100% przez Rzad - 1,2mln soli. moj matematyczny umysl podpowiada ze to mniej niz 40 dolarow dziennie. witajcie w peru
- tak - nie podobalo mi sie tak bardzo jak Choquiquirao. moze i bylo widac wiecej ale tlum bialych ludzi przez, ktory trzeba bylo sie przeciskac, straznicy nieustannie uzywajacy gwizkow, gestykulacji i przedziwnych okrzykow zeby przepedzic turystow, ktorzy nieopacznie zeszli z glownej sciezki, pol litra cieplej wody za 3 dolary, hotele i autobusy. slaby klimat. choc widoki przednie - trzeba tylko sie wdrapac wysoko

- ciesze sie ze mamy to juz za soba
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
Ania Szyniszewska
Ania Szyniszewska - 2009-07-06 01:49
bardzo trafny opis! stefan byl tam w marcu i zgadza sie w pelni. zdzieraja na maxa - ale takie prawo rynku. jesli ludzie sa sklonni tyle placic, ceny beda wciaz isc w gore. tym bardziej ze wiekszosc gringosow przyjezdza do peru zobaczyc lime, cuzco, machu piachu i to na tyle.
skad te autobusy w aguas caliente - haha - boska obserwacja!!! hm... :)
sciskam i juz chyba nigdzie tak komercyjnie nie bedzie, dobrze ze macie to juz za soba :)
 
Olcia P.
Olcia P. - 2009-07-07 10:14
No proszę, a jednak dotarłeś do Ameryki! Po urodzinach Alpiego myślałam, że Ci się to nie uda haha :)
Pozdrawiam i zazdroszczę tej podróży :)
 
Ola i Romek Rąpała
Ola i Romek Rąpała - 2009-07-09 20:35
Cześć Wikliki :-)
Kiedy wracacie z Waszej niesamowitej podróży? Mamy do was sprawę ;-)
Pozdrawiamy serdecznie
 
wujek Waldek
wujek Waldek - 2009-07-10 17:26
smutno troche,ze wszedzie idzie o kase,najlepiej miec jej tyle zeby nie byla problemem:)
zdjecia sa ladne
szklarska jest lekko dolujaca,ale na razie daje rade
pozdrawiam

 
mama Dana
mama Dana - 2009-07-10 20:57
Jestem z was bardzo dumna.Zdjecia sa przepiekne.Czytam i ogladam z zapartym tchem.Czekam na nastepne wpisy. Jestescie bardzo dzielni.Kocham was.Fasolka juz zakwitla
 
 
brudasynawczasy
brudasy na wczasy
Marta Maciejewska Marcin Wiklik
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 239 komentarzy239 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
05.06.2009 - 11.11.2009