tydzien wyjazdu minal - szok pierwszy minal. mozna cos napisac
1. jak na razie "zaliczamy" wszystkie atrakcje jednym ciagiem i jezeli tak dalej pojdzie zmieniamy nazwe bloga na " bialasy na wczasy". chociaz mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie - finansowo i mentalnie nie stac nas na podrozowanie w amerykanckim "backpakerskim" stylu. (polski "backpakers" majac tyle siana co amerykancki albo by zglupial w ciagu pieciu minut, albo jedzil dookola swiata przez kolejnych 10 lat a po powrocie zyl jeszcze z odsetek).
2. trafilo nam sie akurat peruwianskie Zakopane - krupowki, gorale, bibeloty, kijki trekingowe zamiast ciupajek i takie tam rozne....
mozemy nawet pojechac kolejka jak na kasprowy wierch (nie linowa ale taka po torach, nie na kasprowy tylko machu pichu, i nie na sam szczyt bo z buta jeszcze kawalek trzeba dawac - no wiec niby to samo ale inaczej (wysokosc tylko podobna).
zdzieraja za ta przyjemnosc jak na gorali przystalo ale ze tez "z-gor-my-syny" - knujemy po swojemu. DON´T PANIC.
3. na krupowkach lokalnych rozne atrakcje - najbardziej reklamowanym towarem (poza cepelia) sa ... uslugi! - godzinny masaz, manicure, pedicure, fryzjer (ogolic sie yez mozna), woskowanie - dziewczyny walcie do spa w cusco - raj na ziemi!
(troche sciema z tym rajem - cen nie sprawdzalismy ale znajac zycie - to nie bardzo sie to opyla).
4. dookola tez sie dzieje - na razie olewamy - od atrakcji przebytych wciaz mam piasek w uszach i w nosie, szyja boli (niezamierzone acz niepelne salto z okazji sandboardingu)(sczerze piszac to przywalilem 2x ryjem w wydme); jechac autobusem tez sie nigdzie nie chce - same serpentyny a jak zamykam oczy to albo linie nazca albo te smieszne woreczki w samolotach.
architektura panuje dookola wiec sie oswajamy z nia stopniowo i bez nerwow: tu kosciol tam kosciol - a my nic, idziemy dalej. ten smieszny dwunastoscienny kamien w murze mijamy 4x dziennie i prawie sie juz nim zaprzyjaznilismy wiec moze za pare dni zaszczycimy go jakas fotka.
generalnie - mamy czas
5. chodzimy grzecznie do szkoly i uczymy sie jezyka wrogich plemion (hiszpanski). nie jest lekko bo po pierwsze szkola, a po drugie cusco lezy na jakies 3400 m npm wiec powietrze malo kaloryczne. najgorsze w tym, ze szkola lezy troche wyzej....
do budy zawsze jest pod gorke....
.....fuck....
P.S. w zwiazku ze zblizajacym sie tygodniowym pijanstwem z okazji nadejscia zimy (!)wszedzie kreca sie ludzie z pedzlami i wiadrami farby i maluja co sie da - wiec elewacje z szarych i obdrapanych robia sie obdrapane i troche jaby bielsze
- raport z fiesty na dniach