A potem prosto do Studenciakow z Poznania! No i tu byl imprezy ciag dalszy! Bylo wesolo, o tak....:)
A rano ostatnie przygotowania! Kala biegala ze mna po mydelniczke i masc na komary i inne takie. A potem zrobilo sie pozno, wiec pedem do samochodu, w ktorym na szczescie zostaly resztki benzyny i....udalo sie dotrzec na lotnisko! Tutaj minelismy sie o pol godziny z Monixem i Albertem!! Probowalismy sledzic ich samolot teleobiektywem, ale sie nie udalo! Szkoda wielka!....
Dostalismy od nich ostatnie porady przez neta - czyli jak zalatiwc sobie tanczy obiad niz w menu, jak znalezc pokoje tansze niz w tanich hotelach, gdzie szczegolnie uwazac - cytuje - na klamcow i cwaniakow :) - (w Peru). Co jeszce mozna by wyrzucic z plecaka i takie tam :)
dziekujemy Wam wszystkim za wszystko i... bedziemy teskinic...:)