Geoblog.pl    brudasynawczasy    Podróże    brudasy w ameryce    Ayahuasca - praktyka
Zwiń mapę
2009
02
lis

Ayahuasca - praktyka

 
Kolumbia
Kolumbia, Medellín
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22041 km
 
Jechalismy na ceremonie Ayahuaski nie wiedzac dokladnie, czego sie spodziewac, co nas spotka. Podstawowa wiedza i zaslyszane opowiesci rosly do rangi wielkich przezyc i budowaly pewne oczekiwania.

Bo oto kilka powaznych osob zgodnie twierdzi, ze wypicie ayahuaski odmienilo ich zycie, ze pojeli sens i cel swoich dzialan. Ktos postanowil rzucic prace w banku i zostac malarzem, ktos odnalazl swoja rodzine, a ktos postanowil zamieszkac w samotni. Beata Pawlikowska stala sie na moment ryba i ptakiem, i rosliny do niej przemawialy. A Wojtek Cejrowski rozmawial z ludzmi bez uzycia slow, rowniez z tymi akurat nieobecnymi. Kolega Darek doznal oswiecenia i stal sie najszczesliwsza osoba na swiecie. I niemal kazdy opowiadal o pieknych, wielobarwnych obrazach i kosmicznych wizjach wszechswiata.

Wysoka stawka, wysokie oczekiwania, ale rowniez niepewnosc, powatpiewanie i strach, walka z rozsadkiem. Z taka wlasnie mieszanka emocji i mysli wsiedlismy do samochodu, ktory wywiozl nas w gory, do malej wioski oddalonej o 2 godziny od Meddelin. Dotarlismy poznym wieczorem. Ciemno, trawiaste wzgorza, osrodek rekolekcyjny z wizerunkami Jezusa i Myszki Miki, otoczony sadem mandarynkowym i pustka.

Oprocz szamana, mistrza ceremoni, zebralo sie okolo 30 osob. Wiekszosc z nich to Kolumbijczycy, prawie wszyscy regularnie powtarzaja ceremonie picia ayahuaski, zwanej jache. Sa tu cale rodziny z kilkuletnimi dziecmi. One tez beda pily. Tutaj uwaza sie ayahuasce za lekarstwo. Szaman nie mowi o tym inaczej jak ´esta medicina´. W plemieniu, z ktorego pochodzi, dwie krople jache podaje sie noworodkowi jeszcze przed mlekiem matki. A pozniej dziecko dorasta, biorac regularny udzial w ceremoniach, wraz z cala rodzina i plemieniem. Zapewnia to Indianom staly kontakt z duchami i swiatem energii. Wierza, ze energia tworzy caly wszechswiat. Czujemy ja na codzien, wplywa na nasze samopoczucie i dzialania. A po wypiciu ayahuaski - mozemy te energie zobaczyc w postaci niemal materialnej. Dla wielu ludzi z Ameryki Poludniowej widzenie energii jest stanem tak oczywistym, jak dla nas slyszenie muzyki. Bardzo trudno jest pojac to europejskim, logicznym umyslem. I trudno jest opowiedziec o przezyciu wypicia tego napoju.

Sprobuj opowiedzic przyjacielowi przepiekna melodie, uslyszana przypadkiem. Melodie, ktora poruszyla cie mocno i jednoczesnie wniosla spokoj w twoje mysli.

Wypicie ayahuaski bylo dla mnie taka wlasnie melodia. Proba opowiedzenia tego wydaje mi sie rownie trudna jak opowiedzenie snu, w ktorym wszystko mialo sens i znaczenie, ale z ktorego nad ranem pamietasz tylko niezwiazane elementy, na przyklad deszcz kapiacy na twoje stopy.

Pamietam obrazy, dzwieki i zapachy. Ludzi, skupionych w malym pomieszczeniu, oswietlonych swiecami i ogniskiem. Szamana skrytego w cieniu i dymie, na tle dwoch wielkich pioropuszy jego przodkow. Rytmiczny szelest suszonych lisci zwiazanych w grube peki, ktorymi wystukuje sie melodie zwana droga do duchowego swiata ayahuaski. I jeszcze pamietam cierpko-slodki zapach powietrza i dymu z tlacego sie palo santa, swietego drzewa.

Postaci, podchodzace kolejno do szamana po napoj w malenkim kubku. Skupieni, uroczysci, wznosza go ku gorze, chwile milcza lub cos szepca, potem glosno zwracaja sie do wszystkich: ´salut i buena pinta ´ - ´zdrowia i pieknej wizji´. Po czym wychylaja zywiczny, slodko-cierpki napoj. A potem siadaja na ziemi. Szaman pije ostatni, i nastepuja chwila skupionej ciszy. Kazdy na kilka minut zapada sie w sobie, wyglada to jak modlitwa, jak przygotowanie.

Rozgladam sie wkolo. Marcin usmiecha sie do mnie, wszystko wyglada uroczyscie i powaznie, ale calkiem normalnie. Czuje swoj strach i podekscytowanie. Tak bardzo nie wiem, czego sie spodziewac. Boje sie, ze to wszystko mnie przerosnie, ze zobacze swiat, na jaki nie jestem przygotowana, ze uslysze wewnetrzny glos, ktory powie mi rzeczy, ktorych nie chce uslyszec. I ze wejde w sfery psychiki, z ktorych nie bede potrafila wyjsc. Ale nic z tych rzeczy sie nie wydarza. Poczucie bezpieczenstwa przychodzi bardzo powoli.

Szaman zaczyna grac na harmonijce i jest to melodia porywajaca i wciagajaca. Zamykam oczy i zdaje mi sie, ze ide za nim po wydeptanej w dzungli sciezce. Ze towarzysza nam dzwieki zwierzat, ptakow i szum drzew.

Po chwili dolaczaja sie inne intrumenty - gitara, gluche dzwonki, szeleszczace liscie oraz takie, ktorych nazwy nie znam. Czuje sie senna, zasypamiam obok Marcina. I niewiele wiecej wydarza sie dla nas tej nocy. Zadnych kolorowych obrazow, zadnych wizji, spokojny sen.

Mowi sie, ze pierwsza proba picia ayahuaski jest dla oczyszczenia ciala i ducha, druga dla latania. Ze strach i niepewnosc, jakie towarzysza czesto pierwszym probom picia ayahuaski, skutecznie blokuja mozliwosc dotarcia do tego swiata.

Rano wzruszeni ludzie opowiadaja piekne historie swoich przezyc, lub milczac usmiechaja sie, wzdychaja tesknie do wrazen ubieglej nocy. Panuje bardzo serdeczna, niemal intymna atmosfera. Postanawiamy zostac jeszcze jedna noc.

I tym razem nie czuje strachu, tylko determinacje i zazdrosc. Bo wiem juz z opowiesci i panujacej atmosfery, co przezywaja otaczajacy mnie ludzie. Pije ayahuasce i probuje wedrzec sie w ten magiczny swiat na sile, chce przezywac. I bardzo sie mecze, bo to tak, jakby lezec w lozku i probowac zmusic sie do spania. Marcin lezy obok, skupiony i umiechniety. Gdy probuje go obudzic, wierci sie niechetnie i opowiada o wielobarwnych falach energi przebiegajacych zygzakami od jego stop do glowy. I jeszcze o tym, ze na zdjeciu polozonym obok szamana jest dodatkowa osoba, kobieta, ktorej nie widac normalnie.

Wypijam kolejny kubek jache i czuje sie zle. Zwinieta w kulke zamykam oczy i zdaje mi sie, ze jestem oplatana wlasnymi uczuciami, lekami, niepowodzeniami. Czuje sie jak robak w kokonie, z ktorego nie potrafie wyjsc, a ktory sama tworze.

Szaman j jego pomocnicy, siedzacy wysoko na krzeslach, oswietleni blaskiem swiec, smiejacy sie glosno i radosnie, wydaja mi sie postaciami z innego swiata. Jakby nie dotyczyly ich troski i ograniczenia tego swiata. Czuje podziw i zawisc.

I tak powoli zapadam sie w stan wewnetrznego nieszczescia, zlosci, zazdrosci. Im wiecej zlych mysli przychodzi mi na mysl, tym bardziej jest mi niedobrze. Uczucia wiruja mi w brzuchu, i coraz bardziej nie moge ich zniesc. W koncu nie wytrzymuje, wybiegam z sali i wymiotuje.

Nie wiem, czy to ma jakies racjonalne wytlumaczenie, ale wymiotujac czulam, ze wyrzucam z siebie nie tylko jedzenie i picie. Wiem natomiast, ze wiekszosc osob pijacych ayahuasce opowoadalo potem o zlych myslach i uczuciach, jakie wyrywaly im sie z wnetrznosci, z glebi brzucha. I o tym, ze mieli wrazenie ze przybieraja one dramatyczne postacie - obslizglych jaszczurek, paskudnych twarzy, zarlocznych kwiatow.

Trudno sie na ten temat racjonalnie wypowiadac. Moge tylko napisac, ze dla mnie bylo to gleboko oczyszczajace przezycie. I gdy wrocilam do sali, jeszcze ze lzami w oczach, rozejrzalam sie wkolo i poczulam gleboki spokoj i szczescie. Jak w magicznej ukladance wszyskie elementy wskoczyly na swoje miejsce.

kazda osoba w sali wydala mi sie bardzo wazna i wyjatkowa. Poczulam sie zwiazana w piekny, harmonijny sposob z calym otoczeniem. Ze starszym mezczyzna placzacym w kacie pod sciana, z ludzmi spiacymi cicho pod kocami, z mloda dziewczyna przezywajaco spazmatyczna radosc przy ognisku, wykrzykujaca ze wszystkich sil, ze ´eso es increible, increible´ - to jest niewiarygodne, niewiarygodne. A szaman, ktorego twarzy nie moglam dostzrec w ciemnosci, bujal sie leciutko na swoim krzesle, i moge sie zalozyc, ze sie usmiechal. Byl oaza spokoju i wszechogarniajacej tolerancji, byl jasny, swietlisty, ponad nami wszystkimi.

I wtedy wlasnie uslyszalam ta melodie otoczenia, wlala sie we mnie slodka fala az poczulam dreszcze. Skladaly sie na nia nie tylko grajace intrumenty, ale wszystkie dzwieki w sali i poza nia. Czyjes kroki, nocny spiew ptakow, placz mezczyzny i smiech dziecka, woda kapiaca z kranu i syk gasnacej swieczki. Poczulam wielkosc i jednosc rzeczywistosci.

Ayahuasca nie odpowiedziala na zadne z moich zyciowych pytan, nie wskazala dalszej drogi ani nie roztoczyla przede mna barwnych kosmicznych wizji. Skonfrontowala mnie z moimi lekami i problemami, i pozwolila poczuc, ze jestem tam gdzie mam byc, i ze wszystko ma swoj czas i miejsce. Nie wiem, czy mogalbym cokolwiek do tego wszystkiego dodac.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (11)
DODAJ KOMENTARZ
ania sz.
ania sz. - 2009-11-02 20:45
Maciejka, pieknie to opisalas. Bardzo ciekawe - dziekuje za podzielenie sie..
 
AsiaZ
AsiaZ - 2009-11-02 21:47
Cala ta Wasza podroz to jakas magia-rewelacja!:) Czytam z zapartym tchem i zazdrosze, zazdrosze i po cichutku kresle wlasna trase:).
 
kala
kala - 2009-11-02 22:46
wszystkiego naaj naj naj naj naj gorszego?:) ) ) ) )
 
Marek
Marek - 2009-11-03 11:55
A ja mam kolumbijska kawe w kubku :)
 
pierze
pierze - 2009-11-03 19:22
Muchomory na humory
grzybki w sosie na muchy w nosie
Zrazy z ekstazy
Kwaśne kompoty
na płoty, na poty (...)
 
:)
:) - 2009-11-03 23:37
pierzsta moze sobie z przymruzeniem oka
doskonaly opis moja narzeczono!
 
pierze
pierze - 2009-11-05 10:38
Nie wiem, kogo jestem narzeczona, ale ewentualne wszystkie związki narzeczeńskie jestem zmuszona zerwać - wyszłam za maz 
Choć oczywiście wszystko może ulec zmianie… 
 
brudasynawczasy
brudasynawczasy - 2009-11-05 23:21
hmmm.....
skomentowalem Twoj wpis tylko, Pierzu

do narzeczonej pisalem wlasnej

m jak w.
 
Pierze
Pierze - 2009-11-06 11:31
A wiec tak…
Wilku, potrzebuje twój numer.
 
brudasynawczasy
brudasynawczasy - 2009-11-06 16:31
Marto, nie mamy ze soba telefonu. Mamy twoj numer - zadzwonimy wkrotce jak bedzie okazja. buziaki pozdrowienia
 
Wilki z Jeleniej Gory
Wilki z Jeleniej Gory - 2009-11-11 17:08
To, ze nie byłaś rybą ani nie krzyczałaś że to niewiarygodne to teżma swój głeboki sens... Bo może tak jest - może akurat Ty nie jesteś rybą i akurat dla Ciebie, dla Was to JEST WIARYGODNE.
Cudowność niektórych odkryć nie wiąże się z serią fajerwerków i głębokim chórem połączonym z kanonada dzwoneczków.
Ta cudowność czasem to zwykłość dotykalna, naturalność i taki puls życia, który nie podbija stetoskopu a raczej go głaszcze.
Tą cudownością są nasze dzieci, albo ta chwila kiedy wróciłaś do chaty i poczułaś tą więź.
Tą cudownością jest wasza wyprawa i Wasz powrót, jest jesień w Polsce i sztorm na Atlantyku, nieudana kradzież walizki w Londynie i smak chleba z masłem, wieczorem, w domu.. Nie w mieszkaniu, ani w willi, ani w hotelu, u znajomych czy w apartamencie, ale w domu.

Ten wpis jest piękną klamrą waszej wyprawy.

Pozdrawiam serdecznie:) ...rozumie, że pozdrawiam już jak jesteście w świecie naszej uroczej zbiurokratyzowanej technohandlowej megahipercywilizacji pełnej grzybków halucynogenków dyskretnie wsuniętych w kiełbasę wyborczą i przerwy reklamowe:)

Buźka
 
 
brudasynawczasy
brudasy na wczasy
Marta Maciejewska Marcin Wiklik
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 239 komentarzy239 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
05.06.2009 - 11.11.2009