Geoblog.pl    brudasynawczasy    Podróże    brudasy w ameryce    Spotkanie z Elfami
Zwiń mapę
2009
17
paź

Spotkanie z Elfami

 
Kolumbia
Kolumbia, Park Tayrona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21432 km
 
Podrozowanie to rowniez spotkania z ludzmi. Czasem krotkie, mile lecz szybko zapominane, czasem blizsze i bardziej znaczace.

Mielismy szczescie spotkac wielu ciekawych ludzi w Ameryce, i dzis opowiem o jednym z takich spotkan. Rzecz w tym, ze osoby o jakich bede pisac, sa tak inne od wszystkich jakie do tej pory poznalismy, ze od pierwszego dnia znajomosci nazywamy je miedzy soba....elfami.

Elfy sa dwa, ona i on. Pochodza z gorskiego pogranicza Szwajcarii i Austrii, mieszkaja blisko siebie, choc po przeciwnych stronach granicy, a poznali sie dopiero tu, w Ameryce. Rozmawiaja ze soba dzwiecznym, bardzo spiewnym dialektem pogranicza. Maja ze soba wiele wspolnego, jakby pochodzili dokladnie z tego samego zagubionego plemienia...

Ona ma na imie Mu. Ma 24 lata i od jakiegos czasu podrozuje samotnie po Azji i Ameryce. Wszystko co ma, miesci sie w malenkim szkolnym plecaku - hamak, kilka ubran, lyzka, kubek zrobiony z lupiny jakiegos orzecha i pelno pamiatek - kamyki, piora, figurki, kolorowe pilki do zaglowania, wielki pamietnik.
Mu ma we wlosy wplecione cale mnostwo muszli, magicznych drewienek i koralikow. Jej szyja obwieszona jest naszyjnikami, z ktorych kazdy ma swoja niepowtarzalna historie i zazwyczaj jest prezentem od bardzo waznego przyjaciela. Widac wiele osob chcialo zostawic pamiatke na szyi Mu.
Mu chodzi zawsze boso, w miescie, gorach i dzungli. Mowi, ze nie moze zniesc, gdy jej stopy sa uwiezione. A stopy ma sliczne, malenkie, prawdziwie elfie. Mimo zadrapan, ukaszen komarow, brudnych paznokci i kilku na stale zadomowionych drzazg, maja one wrodzony wdziek i elegancje. Obwieszone sa dzwoneczkami z Indii, sluzacymi do odstraszania wezy. Mu bardzo czesto skacze na swoich stopach, bo rozsadza ja jakas niewytlumaczalna energia. Jest najbardziej radosna i zadowolona z zycia osoba, jaka kiedykolwiek spotkalam. Ciagle sie smieje, czesto mowi, ze jest najbardziej szczesliwa osoba na calym swiecie, i zaraz gani siebie sama za taka zarozumialosc.
Mu ma ze soba piekna skorzana ksiazke, w ktorej rysuje dlugopisami historie swoich podrozy. W kazdy taki obrazek mozna patrzec bardzo dlugo, widzac co chwile cos nowego. Czasami, w pieknym miejscach lub momentach, zakrywa oczy rekami i krzyczy, ze to za duzo dla niej. Ze jej glowa nie jest juz w stanie pomiescic takiej doskonalosci i piekna.

On nazywa sie Fabian Ellpuro. W tlumaczeniu na hiszpanski - Fabian Czysty. Ma smukla, piekna i niemal kobieca twarz, jest wysoki i chudy. Jego dlugie rece i nogi poruszaja sie szybko i zwinnie, skoordynowane ze soba w sposob przywodzacy na mysli jaszczurke. Fabian ma dredy, o ktorych mowi, ze pewnego dnia zrobily sie same, w momencie gdy przestal walczyc ze swoimi wlosami. A sa to dredy imponujace - dlugie do pasa, placzace sie ze soba jak korzenie starych drzew.
Fabian biega po skalach i drzewach jakby nie zauwazal, ze nie sa powierzchnia plaska. Gdy pierwszy raz zobaczylam, jak wskakuje na palme by stracic kokosa, mialam wrazenie, ze sie przewidzialam. Potem ogladalismy, jak cwiczy sztuke walki, ktorej nazwy nie znam, a ktora polega na wywijaniu wokol siebie dlugim na dwa metry kijem. Jego ruch i ruch kija zlewaly sie wtedy w jedna calosc, tworzac przedziwne figury, zmieniajace sie szybko i zadziwiajaco.

Elfy spia na hamakach, ktore najchetniej rozwieszaja w galeziach drzew, no chyba, ze to miasto, wiec wtedy podwieszaja je pod dachami budynkow.
Wyruszylismy razem z elfami zwiedzac Park Tyrona, i byla to niesamowita przygoda...

Po kilku dniach na polu biwakowych z widokiem na plamy i ocean, elfy zdecydowaly, ze czas przeniesc sie w bardziej dzikie miejsce. Trudnosc polega na tym, ze spanie poza obozem w Parku jest zakazane, a w nocy chodza po plazy patrole z silnymi wielkimi latarkami, i tych, ktorych znajda spiacych na piasku lub w lesie, wywoza z Parku bez prawa powrotu. Czyli stawka wysoka...

Elfy poszly na poszukiwanie Miejsca. My mielismy zostac jeszcze noc w obozie i nastepnego dnia spokac sie na najbardziej odleglej, czwartej plazy. Tego wieczoru, po zachodzie slonca, kapiac sie w morzu nieco dalej od obozu, ja i Marcin napotkalismy patrol dzielnych i zadziornych straznikow, ktorzy po ciezkiej rozmowie pozwolili nam wrocic do obozu, a sami ruszyli w strone gdzie mialy zamieszkac elfy. Bardzo sie denerwowalismy, nie majac jak ich ostrzec, nie wiedzac czy zostali znalezieni czy nie.

Az do nastepnego dnia, gdy spotalismy Mu i Fabiana idacych przez dzungle, smiejacych sie glosno i spiewajacych. Nie, nikt ich nie znalazl, nie widzieli nawet swiatel latarek, a miejsce jakie znalezli, jest najpiekniejsze na swiecie. Mu znow stwierdzila, ze jest najwieksza szczesciara na swiecie, i ze jej glupio ze to az tak....

Poszlismy razem. Na ostatniej plazy skonczyla sie sciezka i zaczal klif, obsypany granitowymi glazami. Elfy wskazaly wielki bialy kamien na zboczu, i powiedzialy, ze tam mieszkamy. Wygladalo pieknie, tylko trudno bylo obmyslic sposob, jak sie tam dostac...

Wdrapalismy sie po zboczu i chwile szlismy dzungla, malenka sciezka pokryta kolorowymi liscmi. A potem sciezka zeszla stromo w dol, do oceanu, i wtedy zaczelismy wspinac sie po skalach. Na koniec wciagajac sie po lianach i korzeniach drzew, dotarlismy na Miejsce!

Miejsce okazalo sie absolutnie doskonale. Mala plaska powierzchnia ukryta w galeziach drzew, tworzacych przeswit, okno na ocean. Wielki glaz tworzy taras, o ktory rozbijaja sie fale. Glaz, nagrzewany caly dzien przez slonce, wieczorem jest goracy i do poznej nocy bije z jego wnetrza cudowne cieplo. Kilka nastepnych wieczorow przelezelismy na tym kamieniu, ogladajac gwiazdy i oddalone burze, rozswietlajace cale niebo i ocean.

Na sniadanie elfy zawsze znajdowaly kilka swiezych kokosow, ktore rozbijalismy o skaly i wyjadalismy slodki, soczysty i chrupki miazsz. A potem schodzilismy po skalach na dol, na plaze, i caly dnie mijaly na przeskakiwaniu fal.

I juz wiem, ze Mu ma zawsze racje - we are so, so fucking lucky....!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Matka
Matka - 2009-10-22 20:45
Marta, myslałam że opowiadasz bajkę-legendę a oni naprawde istnieją!! A zdjęcia!! Ach i Och!!
 
brudasynawczasy
brudasynawczasy - 2009-10-22 21:16
:) :) bardzo bardzo mi milo!
 
BPE
BPE - 2009-10-23 08:56
Niesamowita historia, przeczytałam w całości i jestem w szoku, że są tacy ludzie....
 
Jozin
Jozin - 2009-10-28 04:38
wspaniałe zdjęcia, głowa w fali najbardziej mi się podobała, prawdziwe arcydzieło, no i jeszcze palmy i rozgwieżdżone niebo, cudowne, pozdrawiam
 
 
brudasynawczasy
brudasy na wczasy
Marta Maciejewska Marcin Wiklik
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 239 komentarzy239 844 zdjęcia844 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
05.06.2009 - 11.11.2009